Ferdynad Szypuła – wspomnienie

Był doskonałym artystą i bardzo dobrym człowiekiem. Choć podobno nie ma go już z nami, to jednak przypominać nam go będą jego prace: grafiki, scenografie, aranżacje wystaw... Ferdynand Szypuła na długo pozostanie także we wspomnieniach licznych przyjaciół.

  • Józef Krupa – był świetnie zapowiadającym się sportowcem

     Umówiliśmy się z Heniem Bzdokiem, by za trzy dni odwiedzić Freda w  jego 87 urodziny. Niestety, tej rocznicy Fred nie doczekał się. Pójdziemy wtedy  na jego pogrzeb. Pamiętam, jak 67 lat temu zastanawialiśmy się w Rybniku, jaką uczelnię plastyczną wybrać. On dostał się do Katowic, a ja do Poznania.

    Fred był w młodości świetnie zapowiadającym się sportowcem rowerzystą. Przez dłuższy czas dojeżdżał codziennie z Rybnika do Katowic rowerem.

    Zaraz po studiach udało mi się dostać pracę w Telewizji Katowice i potem namówić Freda by również tam dołączył. Początkowo byliśmy obaj operatorami kamery, by po jakimś czasie poświęcić się scenografii telewizyjnej.
    Często jeździliśmy wspólnie z Fredem na transmisje do Wrocławia czy do Krakowa, a pokonywaliśmy tę trasę na jego skuterze Lambretta. Raz tylko mieliśmy na śliskiej jezdni upadek. Nikomu nic się nie stało, ja zgniotłem dokumentnie 20 arkuszy  papieru bristol, które wiozłem. Leżałem na nich spory kawałek od Freda, a on wołał, czy mi się coś stało. Mogłem odpowiedzieć że nic, tylko zgubiłem buty.

    Bywało, że pojechaliśmy na transmisję do Wrocławia z kolegą reżyserem  samochodzikiem pod nazwą Mikrus, który był mniejszy od malucha. W połowie drogi nasz kierowca Rysiu był bardzo senny i zrobiliśmy postój. Fred zaproponował, żebyśmy spróbowali podczas snu kierowcy pojechać samochodzikiem kawałek polną dróżką. To była pierwsza samodzielna jazda Freda samochodem. Jazda do przodu szła mu bardzo dobrze. Trzeba było jednak wrócić. Na szczęście byliśmy w stanie owego mikrusa dźwignąć,  odwrócić i dojechać na miejsce do nadal śpiącego kolegi.

    Choć Fred był wybitnym twórcą, to w takim dniu jak dziś, wolę nie o jego sukcesach mówić, a wspominać o zwykłych sprawach, które nas łączyły. Jeszcze muszę dodać, że byliśmy kiedyś w teatrze tv, do którego wspólnie projektowaliśmy scenografię, także aktorami statystami, włoskimi karabinieri patrolującymi włoskie miasteczko.

    Józef Krupa
                                                                          

  • Kaśka Gawrych-Olender – dla mnie istniał właściwie od zawsze

    Ferdynand Szypuła dla mnie istniał właściwie od zawsze. Znałam Go od czasu wstąpienia do Związku Polskich Artystów Plastyków. Było w Związku kilku starszych panów, otoczonych legendami i szacunkiem. Ja byłam młodą członkinią.
    Ale Ferdynand nigdy nie dawał odczuć tej różnicy wieku, łączyła nas znajomość pozbawiona sztucznego dystansu. Zapamiętam jego twarz z łagodnym, jakby nieśmiałym uśmiechem, cichy głos, cichy dowcip. Zapamiętam niezwykły moment kiedy ten wielki grafik wypowiedział się z uznaniem o jakiejś mojej pracy. To mnie po prostu nobilitowało. I pamiętam jak z zachwytem kiedyś wypowiedziałam się o którejś z jego mistrzowskich aranżacji wystawy sztuki mówiąc: ”Ferdynand! Ta wystawa po prostu unosi się w powietrzu!” „Zauważyłaś?” odpowiedział ze skrywaną dumą.
    Na pogrzeb kupiłam najsmutniejsze białe róże.

  • Henryk Bzdok – tych urodzin już nie będzie

    Odwiedziliśmy go przed tygodniem, w piątek zamierzaliśmy zobaczyć go ponownie, w Dniu Jego Urodzin.
    Był już pod fachową opieką, teraz będzie już lepiej....
    Po dawnej utracie swej małżonki Janki, równie uzdolnionej artystki, długo tworzył w  samotności,....  Smutek topiąc w coraz ciekawszej, tchnącej świeżością twórczości graficznej.
    Zaskakiwał nas doskonałością swych prac.
    Podziwialiśmy go i cieszyli  nagrodami zdobywanymi na całym świecie.
    Niestety i jego dopadła długa choroba, tych urodzin już nie będzie.....

  • Mariusz Pałka – był dla mnie zawsze mistrzem

    Ferdynand Szypuła był dla mnie zawsze mistrzem pokolenia mojego ojca, z którym się znał. Jako młody bywalec różnych katowickich wystaw, najczęściej okręgowych, głównie ze względu na obecność obrazów ojca, utrwalałem sobie ważne nazwiska dla naszego środowiska artystycznego. Jedną z tych postaci był Ferdynand Szypuła, który reprezentował wspaniale rozwijającą się grafikę śląską, obok Maliny, Suberlaka, Staraka, Nowaka, Gawrona, Osadczego.

    Pamiętam, że jego prace zawsze wzbudzały uznanie i szacunek wśród grona dojrzałych artystów. Wyznaczały wysoko postawioną poprzeczkę w opanowaniu warsztatu graficznego. Nie od razu byłem też świadom, że jestem odbiorcą innego rodzaju sztuk, które również wówczas uprawiał: operatorkę i scenografię telewizyjną, scenografię teatralną, wystawiennictwo, plakat, przyczyniając się do sukcesów w tamtych czasach, takich instytucji jak TV Katowice i BWA.

    Znałem go niemal od początku mojej drogi artystycznej, bo był otwarty na rozmowy z młodszymi od siebie. Ale tak bardziej poznaliśmy się gdy w 1993 roku aranżował moją wystawę indywidualną w katowickim BWA. Przywlokłem wówczas do pawilonu znalezione obok śmietnika stare drzwi, na których chciałem pokazać kilka moich grafik. Nie był to chyba pomysł zbyt precyzyjnie przemyślany i trochę się obawiałem co na to powie mistrz Szypuła. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu bardzo go to zainteresowało i zaangażowało, aby coś z tego zrobić. We wspomnianych drzwiach wyrąbał młotkiem wielką dziurę, jakby przeszła przez nie jakaś wielka tajemnicza, siła następnie ustawił je na drewnianych schodach-postumencie (pozostałość po jakiejś poprzedniej ekspozycji), po których można było wejść aby obejrzeć grafiki umieszczone na nierozbitych płaszczyznach drzwi. Tytuł tych prac „Schody do Nieba”, „Schody do Piekła” w pełni uzasadniały powstałą instalację, która powstała dzięki Fredowi.

    Po latach, stosunkowo niedawno, innym już doświadczeniem była współpraca przy organizacji dużej wystawy pt. „Magia Grafiki Japońskiej”. Miałem wówczas okazję zaobserwować nie tylko wielki, zdobyty wieloletnim doświadczeniem profesjonalizm Freda w aranżacji tej ekspozycji, ale i znakomitą znajomość prac wybitnych japońskich grafików, z których wielu znał osobiście. Kolejny sukces wystawienniczy Galerii „Rondo Sztuki” zaistniał dzięki niemu.

  • Media

    Relację z uroczystości żałobnych przygotowała Telewizja Katowice.

    W Dzienniku Zachodnim znalazł sie kiedyś ciekawy tekst o suksesach Ferdynada Szypuły:
    Szef jurorów, Richard Noyce, wyznał Ferdynandowi Szypule: – Kocham pana prace! - czytamy tutaj.

    Na stronach Ronda Sztuki można zobaczyć foto relację z wystawy prac Ferdynada Szypuły.

    Ferdynand Szypuła, skarb środowiska artystycznego – pisała kiedyś Gazeta Wyborcza.

  • Przedmioty i przestrzenie Ferdynanda Szypuły

    Ferdynand Szypuła urodził się w 1931 roku w Rybniku. Studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, na Wydziale Grafiki w Katowicach. Dyplom obronił w Pracowni Grafiki Warsztatowej pod kierunkiem prof. Aleksandra Raka i w Pracowni Grafiki Użytkowej pod kierunkiem doc. Bogusława Góreckiego w 1957 roku. Od 1958 do 1968 roku pracował  w Telewizji Katowice jako operator kamery telewizyjnej. W latach 1960- 1979 stale współpracował z Telewizją jako scenograf. Zrealizował około stu pozycji scenograficznych m.in. Teatry Telewizji, programy cykliczne jak: Melodie Wielkiego Ekranu, Telewizyjny Teatr Muzyki oraz Żywoty instrumentów, który uzyskał Grand Prix na Festiwalu Interwizji w Pradze w 1977r.

    Od 1972 roku stale współpracował jako projektant ekspozycji w galerii Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach. Od 1972 był stale związany z Komitetem Organizacyjnym Międzynarodowego Biennale Grafiki w Krakowie oraz Intergrafii w Katowicach, której był wielokrotnym kuratorem, jurorem i projektantem ekspozycji.   Uprawiał grafikę warsztatową, plakat. Zajmował się również scenografią teatralną.

    Prace Ferdynanda Szypuły przechodziły przeobrażenia formalne w miarę upływu jego twórczego czasu. Od drzeworytu i linorytu, poprzez sitodruk, do druku cyfrowego. Zawsze jednak cechowały się mistrzowskim opanowaniem warsztatu i swoistą charakterystyczną poetyką. Wczesne (z lat sześćdziesiątych) były pełne groteski i pomysłowości w budowaniu syntetycznych motywów. Już w nich rozpoznać można zamiłowanie do przedmiotów, które występują obok nas. Ferdynand Szypuła stawiał je na równi z człowiekiem opisując ich niepowtarzalną urodę, zachwycającą anatomię, zastanawiając się nad ukrytym znaczeniem. W niektórych kompozycjach układa je w klasycznie ułożone martwe natury w innych uzupełnia o techniczne dodatki w postaci wykreślonych linii, punktów i numeracji.

    Przedmioty Szypuły „żyją” swoją własną naturą i logiczną funkcją odkrywając często niezauważony nowy świat bytu materii. Poetyka ta przybiera szczególnej dramaturgii, gdy autor zderzał stworzone przez siebie elementy z płaszczyznami bogatych faktur. Uzyskiwał dzięki temu bardzo iluzyjną przestrzeń, która staje się głównym motywem tych prac. Odejście od pospolitych, rozpoznawalnych przedmiotów nie jest abstrakcją, bo realizm, a może hiperrealizm, jest tak sugestywny, że mamy ochotę przekonać się o tym dotykiem własnej dłoni.

    Ferdynand Szypuła w swoich pracach z najnowszego okresu twórczości, gdy zaczął posługiwać się drukiem cyfrowym operował niemal kosmiczną przestrzenią w której umieszczał bohaterów swoich bardzo narracyjnych opowieści. Jest w tych przedstawieniach wiele doświadczenia z bogatej drogi tradycyjnego warsztatu graficznego, do której, powraca cytatami ze swoich wcześniejszych prac.

    Mariusz Pałka

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce lub konfiguracji usługi.